przegląd kremów z filtrem vol. 1

Kremy z filtrem niestety mają to do siebie, że w większości koszmarnie bielą.  Jak już – daj Boże – krem uda się równomiernie rozprowadzić to człowiek wygląda jakby przed chwilą wstał z trumny. Jak się nie uda, to zostają niezmiernie piękne smugi na twarzy, których nawiasem mówiąc ciężko się pozbyć :/

Jako, że kilka prób już mam za sobą, napiszę słów kilka o  kremach – barwionych lub nie -, które miałam przyjemność – lub nieprzyjemność – stosować.

photoderm_maxfluide50__gd08_07  Bioderma jest teoretycznie przeznaczona dla skóry wręcz “nietolerancyjnej” na opakowaniu możemy przeczytać, że mogą jej używać – a nawet powinny – osoby z uczuleniem na słońce, bielactwem lub po zabiegach dermatologicznych.  Gdzieś nawet obiło mi się o uszy, że ma mieć działanie, hehe, łagodzące –  krem jest tak drażniący, że po nałożeniu go na skórę (po zabiegu właśnie) efekt jest jakby człowiek polał sobie twarz benzyną i podpalił. Zaczerwienienie i lekki obrzęk schodzi po paru godzinach leżenia z grubą warstwą kremu łagodzącego na twarzy. (w razie podobnych przygód polecam  oliwkową Ziaję). O reakcjach otoczenia już nie wspomnę – żeby nie wzbudzać poruszenia trzeba by się posmarować w Halloween.

Dodatkowo krem tak koszmarnie bieli, że rozprowadzenie go równomiernie na twarzy graniczy z cudem. Pozbycie się białych smug również.

One thought on “przegląd kremów z filtrem vol. 1

Leave a comment